Nadeszła zima.
Temperatura na dworze spada niczym lawina z Kasprowego na wiosnę. W naszym domu cieplutko, dobrze jest wrócic do domu po ciężkim i zimnym dniu pracy do ciepłego domu, czując wspaniałe ciepełko powietrza o tym rodzinnym nie wspominając.
Ciepła kąpiel- no jasne! Ciepła podłoga- no jasne! Odpoczynek po pracy w zimowe szybkie wieczory to coś wspaniałego i ta świadomośc, że potrwa kilka miesięcy i, że nie musimy się martwic o węgiel, drewno na opał i kto i kiedy rozpali w piecu. Wszystko przecież zrzuciliśmy na nasz najlepszy na świecie kocioł z jeszcze lepszym sterowaniem i ON spisuje się rewelacyjnie, o to nam przecież chodziło.
Błogo mijają dni i tygodnie, nadchodzą święta zasypane śniegiem i Nowy Rok. Na imprezę zaprosiliśmy kilku znajomych, wszak to nasz pierwszy Sylwek w nowym domu.
Już od rana nasza wspaniała żona szykuje przysmaki i atrakcje kulinarne, że kiszki się przewracają na samą myśl o zapachu nie wspomnę. Nadchodzi popołudnie, czas przygotowac stół i trza się wykąpac i przebrac, ha, nareszcie! Zaraz się zaczną schodzic goscie na dworze minus 11 stopni, w końcu zima.
Kurdę bele, ale czemu ta woda z prysznica tak za bardzo gorąca nie leci?
Wycieramy się ręcznikiem, ale również obawami i niepewnością i pędzimy do naszego kotła.Patrzymy i jeszcze raz patrzymy i na wyświetlaczu świecą jakieś pierdoły, a na super sterowniku "wezwij serwis" i numer telefonu.
Co jest!! Teraz!! Czemu teraz!!!?
Dobrze, że wyświetla numer do serwisu, nie trzeba szukac po szafach.
Dzwonimy z sercem w gardle, nie odbiera- no pewnie dlaczego właśnie o tej porze ma odbierac?! Woda zimna, pomyc nie można w domu temperatura spada może nie tak szybko jak na dworze, ale 17 stopni nie napawa optymizmem.
Telefon dzwoni!!!
To serwisant, zadzwonił, a więc jest jeszcze życie na tej planecie?!
Halo, mamy zimno i woda i Sylwester i goście i co robic!?
-Spokojnie za małą godzinkę do państwa przyjadę, proszę się nie denerwowac.
Przyjechał za 45 minut. Ten sam co nam uruchamiał.
Nasza złośc na kocioł i sytuację dochodzi zenitu i uwalnia się w stronę wchodzącego właśnie do naszego domu serwisanta, nawciskamy mu, a niech ma! To on uruchamiał i coś skopał na pewno! Serwisant zadał kilka niezbyt dla nas zrozumiałych pytań, poprosił o kartę gwarancyjną i poszedł w stronę naszego kotła przy wtórze naszego niezadowolenia wypełzającego z naszych trzewi przez nasze usta.
Zadał jak dla dośc dziwne pytanie: czy ktoś z państwa przestawiał wtyczkę w gniazdku, która zasila kocioł i całe sterowanie?
To mało znaczące, ale żona mi prasowała koszule i tak jej pasowało, że jedną wtyczkę przełożyła do innego gniazdka, bo żelazka nie szło podłączyc. Niech pan serwisant weźmie się za naprawę, a nie zadaje dziwne pytania!
Pan serwisant już nie zadał innych pytań, przełączył kocioł w pierwotne miejsce, a ten z lekka zapalił podgrzewając wodę.
Jaki czort!?
No tak podobno tzw. polaryzacja ma bardzo duże znaczenie.
Pan serwisant wziął 200 złotych i pojechał dalej, mówiąc, że jeszcze ma trzy takie zimne domy.
Kurdę, czy oni nie bawią się w Sylwestra?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz