wtorek, 29 marca 2011

Sterowanie ogrzewaniem – ważna rzecz!

No to po wielkich trudach, namowach, kłótniach, przejrzeniu niezliczonych artykułów i folderów reklamowych, decydujemy się na zakup kotła gazowego.
Wybraliśmy kocioł kondensacyjny wiszący z zasobnikiem do ciepłej wody, ha! Rewelacja- kondensacja! Właściwie już liczymy oszczędności.
Ale zaraz, zaraz, co będzie sterowało całym systemem grzewczym?!

No to nowy problem jest. Jakie sterowanie? To kocioł gazowy, wypasiony, kondensacyjny nie potrafi sobie ogrzewaniem posterowac? Że niby co, teraz, nowe koszty w jakieś sterowanie?!
Niezupełnie tak jest, ale jednak z dodatkowymi kosztami musimy się liczyc.
Każdy kocioł ma w swoich trzewiach możliwośc sterowania temperaturą wody wychodzącej na instalację, niektóre modele do tego posiadają możliwośc ustawienia histerezy (różnica temperatury wyłączenia i ponownego załączenia palnika) oraz czas pracy pompy obiegowej. Niestety muszę przyznac, że do pełnego komfortu i zadowolenia z oszczędzania jest jeszcze sporo. Instalacja będzie pracowała według temperatury, którą nastawimy na pokrętle kotła. Będzie to stała temperatura, np. 48 stC i czy domu będziemy mieli za gorąco, za zimno, lub w sam raz to 48 będzie stałe. Oczywiście częściowo komfort w pomieszczeniach zapewni nam zawór termostatyczny na grzejniku, ale co wtedy gdy na dworze zrobi się nagle zimno i bardzo szybko spadac zacznie temperatura? Musimy pójśc do kotła i podkręcic temperaturę, ale aura płata figle i znów się robi ciepło, wstajemy i zmniejszamy. Aż do momentu gdy nam się to znudzi, a stanie to się naprawdę szybko. Wtedy podkręcamy na 60 stC. Żeby było ciepło, a zawory na grzejnikach zrobią swoje i zamkną się w odpowiednim momencie. No tak, ale 60 idzie dalej. Po co? A gdzie kondensacja poniżej punktu rosy? A gdzie oszczędności?

Uff, no dobra to jakie sterowanie?

Najprostsze to takie, które reguluje temperaturą pomieszczenia tzw. regulator pokojowy. Umieszcza się takie ustrojstwo w pokoju w którym się najwięcej przebywa, raczej chłodniejszym (w cieplejszych działają zawory termostatyczne). Nastawiamy sobie ukochaną temperaturkę np.21 i mamy w tym pomieszczeniu 21, bajeczka normalnie! Po uzyskaniu 21 st. C. Kocioł zostaje wyłączony i cisza, włączy się dopiero gdy temperatura spadnie o 0,25, lub 0,5, albo 0.75 st. C. (zależy od producenta i nastaw), po czym kocioł się ponownie załączy. Wtedy z 18 godzin pracy na dobę palnik pracuje 12 i mamy temperaturę, którą właśnie chcemy.
No OK., ale w nocy jest za ciepło. No to przed spankiem idziemy podkręcic w dół, rano w górę, wieczór, w dół, rano.... i znowu nam się znudzi.

Wyżej mówiłem o najprostszym termostacie pokojowym, więc nie ma się co martwic. Są nieco bardziej rozbudowane regulatory pokojowe, które mają możliwośc zaprogramowania dwóch, a nawet trzech temperatur. Mało tego, możemy ustawic w jakich godzinach dana temperatura nam będzie się realizowała i do tego w jakim dniu!
Np. poniedziałek do piątku od 6:00 do 8:00 temp. 21 st. C.
8:00 do 16:00 temp. 18 st. C. (jesteśmy w pracy)
16:00 do 22;00 temp. 21 st. C.
sobota i niedziela od 9:00 do 23:00
I kocioł pracuje nie 12 lecz 10 godzin na dobę i to z mniejszą temperaturą w nocy.
Jest to już jakaś oszczędnośc i pewien komfort, ale charakter pracy regulatora pokojowego jest taki, że kocioł musi być nastawiony na wyższą temperaturę i załącza, albo wyłącza palnik.
A czy jest coś lepszego dla kotłów kondensacyjnych?


Jest! Sterowanie POGODOWE!

(?!)Mam sterowac słońcem? Chmurami? Deszczem?!
Nie! Wejdźmy z powrotem do domu.
Sterownik Pogodowy to taki stwór, który steruje temperaturą zasilania instalacji według pewnych zależności. Te zależności to w bardzo wielkim skrócie: im niższa temperatura na dworze tym wyższa temperatura zasilania instalacji. Określa ją pewna tajemnicza „krzywa grzewcza”, którą się ustawia według charakterystyki instalacji, budynku i naszych indywidualnych potrzeb.
I kocioł nie pracuje 10, ale 8, albo i mniej godzin na dobę i co ważne z optymalną temperaturą instalacji. Zakładając, że instalacja, kocioł i sterowanie jest dobrze zaprojektowane, przez większośc okresu grzewczego, kocioł będzie pracował poniżej punktu rosy, czyli z maksymalną sprawnością.

I o to właśnie chodziło!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz